Chyba po raz pierwszy w historii mojego blogowania trudniej mi będzie napisać przedmowę niż sam blog. Ciężko powiedzieć dlaczego. Na temat samego bloga oraz historii powiem w sumie tylko tylko, że pomysł chodził mi po głowie już przez dłuższy czas, tyle, że nie dopracowany. Z biegiem czasu jednak stawał się coraz dłuższy, rozbudowany i ehm... znośny na tyle żeby spróbować go wreszcie zapisać.
Jak już pisałam, a wy może przeczytaliście tutaj historia tyczyć się będzie sów, a przybierze ona formę hmm... pseudofanficu? Opierać się będzie na tej tej historii i stanowić jej spekulacyjne dokończenie.
Świadoma jestem faktu, że ww. historia jest trylogią, ja jednak (niestety) opierać się będę wyłącznie na pierwszej części filmu, bez żadnych wskazówek dotyczących tego jak naprawdę rozwinęła się fabuła, z prostego powodu jakim jest fakt, że nie mam do nich dostępu, chociaż jestem pewna, że prędzej czy później całą trylogię uda mi się przeczytać.
Na dzień dzisiejszy muszę się jednak zadowolić tym, co sama wymyślę. I, jeżeli mam być szczera, to faktycznie mnie to całkiem zadowala.
Na tym kończy się moja wprowadzająca rola. Historia sama się przecież nie opowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz